Przejdź do głównej zawartości

Pozwól dziecku być dzieckiem.

Każde dziecko jest inne. Będąc z Marysią na spacerze spotkałam świeżo upieczoną matkę, podeszła, zagadała:
- A co, Marysia jeszcze nie chodzi? To ile ona ma?!
- 10 miesięcy
- Ja miałam 9 miesięcy jak zaczęłam chodzić, więc moja córka pewnie też tak szybko zacznie
- ...
Serio?! Nie wiedziałam nawet co odpowiedzieć, wolałam głupio się uśmiechnąć i pójść dalej.
Też miałam 9-10 miesięcy jak zaczęłam chodzić i nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby naciskać w jakikolwiek sposób na moje dziecko, czy myślałam, że jest gorsze.

Tak samo widzę coraz częściej (przeważnie na instagramie) 'odsmoczkowanie' do roczku, a jak już ma 2 lata, to tragedia... - nie wiem, czy ja jestem jakaś inna, ale nie widzę najmniejszego powodu, żeby na takiego Maluszka naciskać, że MUSI odstawić smoczek ,bo co? Bo nie wypada, bo zgryz, bo musi wyglądać jak stara maleńka, a smoczek do tego obrazka nie pasuje? Marysia ma 2 lata i 2 miesiące i śpi ze smoczkiem. Ba! Nawet ma dni, że się z nim nie rozstaje. Czasem mówię jej, że już jest duża, że już powinna wyrzucić 'dydusia' itd, ale nie zabieram jej, nie chowam, a ona zrozpaczona nie musi go szukać. Przyjdzie na to czas, jak będzie gotowa. Oczywiście, że są granice, ale litości.

Pieluszka. Marysia wie co to jest nocnik, do czego służy i gdzie się znajduje. Latem biegała na golasa po mieszkaniu i jak chciała siku to często siadała i załatwiała się. Zdarzyło się nie raz, nie dwa, że znajdywałam niespodzianki w innym miejscu, ale to już szczegół. Uczyłam ją, żeby informowała mnie, że chce się załatwić, czasem pytam ją sama, ale stety, niestety nie opanowała tego jeszcze. Najwidoczniej nie jest gotowa i na to też nie naciskam. Jak wyżej, tutaj też są granice, ale uważam, że ma jeszcze trochę czasu.

Marysia biega po placu zabaw sama, wspina się na drabinki, zjeżdża na zjeżdżalni, poznaje nowe zabawy, zaczepia dzieci. Nie raz, nie dwa upadła, czasem jest płacz i moja reakcja, czasem mówię, żeby wstała i poszła dalej, a czasem sama nawet nie zwraca na to uwagi - i to najczęściej. Zdarza się, że zawoła mnie, żebym jej pomogła, czy sama to zrobię, nie potrafi jeszcze wszystkiego, ale pozwalam jej na tą samodzielność, bo jak w inny sposób ma się niby jej nauczyć?

Czasem mam dzień, że ubiorę Marysię bardzo ładnie, uczeszę itd, ale przeważnie staram się ubierać ją po prostu wygodnie. Mało kiedy chodzi w sukienkach i spódniczkach, bo mało które są wygodne do biegania i zabawy. Bardzo często jest brudna, bo jest dzieckiem i ma do tego prawo. Ma prawo pobrudzić się jogurtem, przewrócić, czy oblać piciem, oczywiście nie chwalę tego, ale nie robię też tragedii. Chociaż gdy pobrudzi się cała, zanim zdążymy przyjechać na rodzinną uroczystość, to czasem mam ochotę krzyczeć, ale każdy normalny człowiek rozumie, że to tylko dziecko.

Marysia próbuje wielu rzeczy, jada frytki, słodycze, wie jak smakuje gazowane. Uwielbia lizaki, chipsy, czy cukierki Jadła pizze, jedzenie z Maka, czy różnego rodzaju gotowce. Oczywiście staram się nie dawać jej takich rzeczy zbyt często, ale ma z nimi kontakt, bo sama je jadam i nie widzę problemu w tym ,żeby czasem jej również na to pozwolić.
Spotkałam się na instagramie z bardzo dziwną rzeczą...Otóż rodzice zajadali się  pizzą, a ich dziecko patrzyło błagającym wzrokiem, by dostać chociaż gryza i matka z wieeelkim żalem stwierdziła, że musiała dać mu spróbować, bo nie miała sumienia odmówić, ale raczej jak jadają takie rzeczy, to sami, dziecko na to patrzy...
Pewnie, że najzdrowsze dla Malucha jest unikać takich rzeczy, jadać gotowane warzywa itd, ale nie popadajmy w skrajność ;)

Moja córka ogląda bajki, bo sama oglądałam i czekałam 2 lata na ten dzień, żeby ją zainteresowały i mieć chociaż chwilę dla siebie. Jednak wolę, żeby bawiła się na powietrzu, czy rysowała, ganiała się z kotami, czy bawiła ze nami. Jeszcze zanim zostałam mamą, obiecałam sobie, że nie pozwolę, by moje dziecko siedziało na komputerze całymi dniami, gdy ja w tym wieku całe dnie spędzałam na dworze z dziećmi z całej ulicy i tego będę się trzymać.

Od urodzenia ma kontakt ze zwierzętami. Jeszcze leżała w nosidełku, była malutka, a obok spały małe kotki, które przyszły na świat w tym samym domu w którym mieszkała. Na podwórku biegały psy, którym robiła 'cacy', a i jeden mieszkał z nami w domu. Teraz też mamy 2 kociaki, jeden jak go przygarnęliśmy był chory, ale nie mam obsesji na tym punkcie ;) Sama przecież jestem w ciąży i sprzątam kuwetę i właśnie koty leżą obok mnie i czasem mnie podrapią, czy ugryzą jak chcą się bawić. Niedługo w mieszkaniu pojawi się noworodek i nie widzę problemu w tym, że są tutaj koty. Cieszę się, że moje dzieci od małego uczą się miłości do zwierząt i ja mogę uczyć je jak traktować zwierzęta i że to członkowie naszej rodziny.

Kąpiemy się w basenie, w jeziorach, mamy plan pojechać nad morze i jeśli pogoda pozwoli to w tej lodowatej wodzie też się pomoczyć. Czasem, aż się trzęsie, ale dalej wchodzi do tej wody. Moje dziecko uwielbia skakać po kałużach. Kilka dni temu padał deszcz i to dosyć porządnie, a ja ubrałam jej kalosze, płaszczyk przeciwdeszczowy i wyszłyśmy. Miała niesamowitą radochę, a jak wróciłyśmy i zdjęłam jej buty to zrobiła się w mieszkaniu kałuża. Była cała mokra i nie miała po tym nawet kataru. Jak każde dziecko czasem ma właśnie katar, czy nawet raz była na antybiotyku, ale nie przegrzewam jej, ubieram tak jak siebie, a czasem nawet lżej, bo jej jest wiecznie gorąco. Przeważnie biega na bosaka, bo zdejmuje skarpetki i kapcie, tylko rajtuzy nas ratują (a i to próbuje zdjąć) i żyje.


Nie uważam się za matkę idealną, za taką, która wie wszystko najlepiej i ma prawo pouczać wszystkich w koło, bo bardzo łatwo jest wytykać komuś błędy, oceniać, pouczać, dawać złote rady. (Najczęściej robią to rodzice, którzy mają już starsze dzieci i zapomnieli jak to jest, a jeszcze częściej ci, którzy tych dzieci nie posiadają. )
Sama będąc w ciąży mówiłam, że będę robiła różne rzeczy jak i moje dziecko - np. będę karmiła długo piersią, bo już w ciąży wytwarzał mi się pokarm, a wyszło jak wyszło. Moje dziecko miał spać osobno, ma ponad 2 lata i przeważnie śpimy razem. Moje dziecko 'miało być inne', miałam plan, z perspektywy czasu widzę, że to było chore, a na pewno nie wykonalne! Nie da się zaplanować praktycznie niczego jeśli chodzi o wychowanie dzieci, wszystko przychodzi z czasem, zmienia się na bieżąco. Nie przewidzisz, czy czekają Was nieprzespane noce, alergie, bunty, choroby, czy masa innych rzeczy.
Dobra, bo zmieniłam temat. Sęk w tym, że sama popełniam masę błędów, czasem zwyczajnie sobie nie radzę. Krzyczę. Dam klapsa. Płaczę z bezsilności. Ale jestem pewna, że tylko na dobre wyjdzie każdemu dziecku, to jeśli damy mu po prostu być dzieckiem. Popełniać błędy i uczyć się na nich. I niech spadnie 100 razy z tej drabinki i nabije 5 siniaków, ale za którymś razem się w końcu nauczy. Pewnie, że uważam, by mojemu dziecku nie działa się krzywda, czasem ją asekuruje, na początku chodziłam krok w krok, ale z czasem zwiększałam dystans i jestem zadowolona z efektów, bo moje dziecko jest raczej samodzielne. Pokazuję jej drogę, uczę jak żyć, czasem prowadzę za rękę, ale wiem, że czasem muszę jej dać wybór, zawsze nad nią czuwać i wkroczyć kiedy trzeba, ale pozwolić, by podejmowała czasem te mniejsze, a i czasem większe decyzje samodzielnie.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamo, ja zaczynam mówić.

Wiadomo, że każde prawidłowo rozwijające się dziecko w pewnym momencie swojego życia zaczyna mówić. Również każdy rodzic na to czeka, jeden bardziej, drugi mniej, trzeci biega po specjalistach,  bo jego pociecha ma 2,5 roku a nie mówi ani słowa. Moja córeczka zaczyna mówić! Osobiście nigdy nie było mi do tego śpieszno, nie martwiłam się, że mając prawie 2 lata nie woła 'mama' jak coś ode mnie chce itd. chciałam, żeby jak najdłużej pozostała moją małą dziewczynką. Ta nowa umiejętność oddala ją o kolejny krok od bycia tym małym bobaskiem, którym jeszcze tak niedawno była, a zbliża do 'mamo nie całuj mnie, bo wstyd'. Zmarnowałam dużo czasu, zbyt dużo - jak mąż wyjeżdżał w trasę to każdy mój dzień był na zasadzie 'byle przetrwać do wieczora' i tak po 2 tygodnie, później tydzień korzystania z życia i tak od nowa. Cieszę się, że złapałam się na tym, bo życie przelatywało mi przez palce. Jest mi smutno, gdy go nie ma, tęsknie niemiłosiernie, ale przecież mamy cudo...

Obalamy mity ciążowe.

Przeglądałam internet i przypadkiem trafiłam na mity ciążowe, postanowiłam je obalić, ponieważ nigdy w żaden nie wierzyłam. Ale po przeczytaniu tego, moja wiara w ludzkość maleje...Ja nie wiem, że niektórzy mogą w to wierzyć, ale cóż.  1. Kiedy w ciąży masz apetyt na słodycze, urodzi się dziewczynka a na śledzie – chłopiec Na początku dałam się nabrać. Faktycznie jak nie jadam słodyczy to w ciąży zaczęłam je jadać w większych ilościach. Tyle, że jadałam też inne rzeczy i kwaśne i gorzkie, słone itd. Także na to reguły nie ma ;) 2. Nie poparz się, bo dziecko będzie mieć znamię Poparzyłam się w ciąży i jakoś moje dziecko nie ma znamienia.  3. Nie noś łańcuszka, żeby dzidziuś nie okręcił się pępowiną. Co za bzdury...Calutką ciążę, od początku do końca nosiłam łańcuszek i jakoś nic się nie wydarzyło. 4. Nie kupuj wyprawki przed narodzinami. Ja miałam wszystko przed narodzinami córki. Wyobrażasz sobie, że wracasz ze szpitala i masz...