Przejdź do głównej zawartości

Nasza historia.

Różnie bywało między nami, początki nie były kolorowe, ja świeżo po rozstaniu, z zamiarem bycia sama, On usilnie próbujący mnie w sobie rozkochać. Poznaliśmy się wieki temu i od zawsze nas do siebie ciągnęło, ta chemia wisiała w powietrzu. Dzieliły nas kilometry i to całe mnóstwo, mieliśmy się kiedyś spotkać, nie wszyło, kontakt urwał się na 3 lata, aż nagle przez przypadek odnowił się...Zaczęliśmy ze sobą pisać, coraz więcej, coraz częściej, nagle zadzwonił, a ja dorosła już osoba, a tu motylki w brzuchu, chodzę po całym mieszkaniu z nerwów, śmieje się z każdego żartu.




Pewnego dnia wracam z pracy do domu, dzwoni ktoś do drzwi, otwieram, a tu poczta kwiatowa. Razem z pięknym bukietem czerwonych róż dostałam liścik. Bardzo osobisty, taki nasz, który znaczy dla mnie bardzo dużo, ale to zachowam już dla siebie.



Mieliśmy spotkać się całą paczką na Woodstocku, to miało być nasze pierwsze spotkanie, ale Mariusz stwierdził, że pierwsze spotkanie powinno wyglądać inaczej, więc wsiadł w pociąg i przyjechał! 




Jak już wspomniałam początki były różne, Mariusz zakochał się na maxa, ja byłam zrażona rozstaniem, które miało miejsce nie tak dawno temu. Kota można zagłaskać i On właśnie to robił, więc trochę zwolniłam tempo...Kolejne spotkanie na Woodstocku...



Wróciliśmy do swoich domów, ja z mieszanymi uczuciami, Mariusz zakochany po uszy. Mój znajomy popełnił samobójstwo, nie znałam go aż tak dobrze, ale jakoś wstrząsnęło to mną i spytałam M. co by zrobił jakbym umarła, odpowiedział na pytanie, po czym spytał mnie o to samo i....BUM! Nagle uświadomiłam sobie ile on dla mnie znaczy, jaki jest ważny, że chce z Nim być, chce spróbować i spróbowałam. Spotykaliśmy się na tyle często na ile pozwoliły nam warunki, M jako zawodowy kierowca często wyjeżdżał w trasę. Ale łapaliśmy każdą chwilę.








Po jakimś czasie stwierdziliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie zamieszkanie bliżej siebie. M. znalazł pracę w mojej miejscowości, miał zamieszkać u mnie na czas znalezienia sobie mieszkania i tak się stało. Zamiast zbliżyć się od siebie, to zaczęliśmy się oddalać. Mieszkałam z rodzicami, więc zajmowaliśmy jeden pokój, zero przestrzeni. Ja typowa imprezowiczka, balowałam ile się dało, On chciał budować poważy związek. W ostatni dzień stażu dowiedziałam się, że jestem w ciąży...Takiego szoku to ja jeszcze nie przeżyłam, lekarz straszył mnie niepłodnością, a tu ciąża! Na początku byłam załamana, nie będę ukrywać, przecież miałam 20 lat, mimo tego, że wyszalałam się i to bardzo to mi było mało. Z perspektywy czasu, wiem że to najlepsze co mogło mnie wtedy spotkać, bo zmieniło mnie i moje relacje z M. Ciąża bardzo nas do siebie zbliżyła i nie chodzi o to (jak już usłyszałam) że byliśmy ze sobą ze względu na dziecko, bo to bzdura. Ciąża uwolniła we mnie wiele uczuć, stałam się innym człowiekiem, wiele zrozumiałam, zmieniło się moje nastawienie do życia, priorytety. M. bardzo mnie wspierał, co niesamowicie nas do siebie zbliżyło.






Przeprowadziliśmy się na Mazury do domu rodzinnego M. ale tam też mieszkaliśmy w jednym pokoju, a reszta była wspólna, ale musieliśmy jakoś przeczekać. Urodziła się Marysia, to w ogóle nie da sie nawet określić jak zbliża do siebie ludzi, szczególnie jeśli partner jest przy porodzie. Odchowaliśmy ją trochę i wynajęliśmy mieszkanie w okolicy mojej rodziny i to był strzał w dziesiątkę. Jesteśmy szczęśliwi, bo nikt nie wtrąca się w nasze życie, a jeśli próbuje, to szybko widzi, że tak się nie da. Nie słuchamy zawzięcie innych, a żyjemy po swojemu. Wychowujemy dziecko tak jak tego chcemy, bez zbędnych rad i komentarzy osób trzecich. Ludzie zawsze będą gadać, próbować wtrącać się, dopisywać różne rzeczy, tworzyć niestworzone historie itd, ale my mamy siebie, Kochamy się, szanujemy i mamy gdzieś co mówią inni i dlatego jesteśmy mega szczęśliwi! Zdecydowaliśmy się na drugie dziecko, trafiło sie kilka tygodni wcześniej, niż zaplanowaliśmy, ale to była nasza decyzja. Już słyszałam komentarze, że jak ja sobie poradzę, że to wpadka, że za wcześnie, że marnuje sobie życie i całą mesę innych bzdur. Nie mogę pojąć co innych interesuje NASZE życie i dlaczego nie zajmą się swoim, ale dla waszej informacji - jesteśmy szczęśliwi, zdarzają się problemy jak w każdym małżeństwie, ale nie potrzebujemy, żeby ktoś się w to wtrącał, bo sami dajemy sobie świetnie radę.
Dzisiaj wiem, że to było najlepsze co mnie w życiu spotkało, wiem że to tego mężczyznę miałam poślubić i jemu urodzić dzieci. Nasze życie jest przepełnione miłością, dzieci są dopełnieniem, a i życie towarzyskie nie skończyło się i tyle ile potrzebujemy, to i wychodzimy i imprezujemy, ale chcemy zająć sie sami sobą i jeśli ty tego nie rozumiesz to trudno, może masz inny pogląd na świat, ale od nas i naszym decyzji trzymaj się z dala. Pozdrawiamy :)





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamo, ja zaczynam mówić.

Wiadomo, że każde prawidłowo rozwijające się dziecko w pewnym momencie swojego życia zaczyna mówić. Również każdy rodzic na to czeka, jeden bardziej, drugi mniej, trzeci biega po specjalistach,  bo jego pociecha ma 2,5 roku a nie mówi ani słowa. Moja córeczka zaczyna mówić! Osobiście nigdy nie było mi do tego śpieszno, nie martwiłam się, że mając prawie 2 lata nie woła 'mama' jak coś ode mnie chce itd. chciałam, żeby jak najdłużej pozostała moją małą dziewczynką. Ta nowa umiejętność oddala ją o kolejny krok od bycia tym małym bobaskiem, którym jeszcze tak niedawno była, a zbliża do 'mamo nie całuj mnie, bo wstyd'. Zmarnowałam dużo czasu, zbyt dużo - jak mąż wyjeżdżał w trasę to każdy mój dzień był na zasadzie 'byle przetrwać do wieczora' i tak po 2 tygodnie, później tydzień korzystania z życia i tak od nowa. Cieszę się, że złapałam się na tym, bo życie przelatywało mi przez palce. Jest mi smutno, gdy go nie ma, tęsknie niemiłosiernie, ale przecież mamy cudo...

Obalamy mity ciążowe.

Przeglądałam internet i przypadkiem trafiłam na mity ciążowe, postanowiłam je obalić, ponieważ nigdy w żaden nie wierzyłam. Ale po przeczytaniu tego, moja wiara w ludzkość maleje...Ja nie wiem, że niektórzy mogą w to wierzyć, ale cóż.  1. Kiedy w ciąży masz apetyt na słodycze, urodzi się dziewczynka a na śledzie – chłopiec Na początku dałam się nabrać. Faktycznie jak nie jadam słodyczy to w ciąży zaczęłam je jadać w większych ilościach. Tyle, że jadałam też inne rzeczy i kwaśne i gorzkie, słone itd. Także na to reguły nie ma ;) 2. Nie poparz się, bo dziecko będzie mieć znamię Poparzyłam się w ciąży i jakoś moje dziecko nie ma znamienia.  3. Nie noś łańcuszka, żeby dzidziuś nie okręcił się pępowiną. Co za bzdury...Calutką ciążę, od początku do końca nosiłam łańcuszek i jakoś nic się nie wydarzyło. 4. Nie kupuj wyprawki przed narodzinami. Ja miałam wszystko przed narodzinami córki. Wyobrażasz sobie, że wracasz ze szpitala i masz...

Pozwól dziecku być dzieckiem.

Każde dziecko jest inne. Będąc z Marysią na spacerze spotkałam świeżo upieczoną matkę, podeszła, zagadała: - A co, Marysia jeszcze nie chodzi? To ile ona ma?! - 10 miesięcy - Ja miałam 9 miesięcy jak zaczęłam chodzić, więc moja córka pewnie też tak szybko zacznie - ... Serio?! Nie wiedziałam nawet co odpowiedzieć, wolałam głupio się uśmiechnąć i pójść dalej. Też miałam 9-10 miesięcy jak zaczęłam chodzić i nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby naciskać w jakikolwiek sposób na moje dziecko, czy myślałam, że jest gorsze. Tak samo widzę coraz częściej (przeważnie na instagramie) 'odsmoczkowanie' do roczku, a jak już ma 2 lata, to tragedia... - nie wiem, czy ja jestem jakaś inna, ale nie widzę najmniejszego powodu, żeby na takiego Maluszka naciskać, że MUSI odstawić smoczek ,bo co? Bo nie wypada, bo zgryz, bo musi wyglądać jak stara maleńka, a smoczek do tego obrazka nie pasuje? Marysia ma 2 lata i 2 miesiące i śpi ze smoczkiem. Ba! Nawet ma dni, że się z nim nie rozstaje. C...