Kolejnym tematem z serii 'cała prawda o...' jest karmienie piersią. (na pierwszą część zapraszam tutaj - KLIK ) Na końcu filmik.
Mogłoby się wydawać, że to czysta przyjemność, rzecz naturalna i każda mama ma taki obowiązek, a gdy któraś tego nie robi jest przecież okropną matką. Mogłoby...
Pierwsze dziecko karmiłam tylko 2 miesiące, pokarm zaczął się produkować w 8 miesiącu ciąży, któregoś dnia pod prysznicem po prostu zaczęło mi lecieć mleko, co było mega szokujące, ale przynajmniej dobry znak, bo nie musiałam obawiać się, że nie będę miała pokarmu.
Początek był straszny, po narodzinach Marysi zabrali ją na jakiś czas, a gdy przywieźli położna powiedziała tylko, proszę przystawić dziecko do piersi i wyszła. Ale, że jak?!
Marysia nie potrafiła złapać sutka, ja nie potrafiłam jej go dać. Ona płakała z głodu, a ja z bezsilności. W końcu jakoś się udało, ale po 3 dniach od porodu przyszedł nawał pokarmu...Piersi robiły się tak twarde, że mogłabym nimi zabić, dobrze, że teściowa uświadomiła mnie, że jeśli nie ściągnę pokarmu, to dostanę zapalenia (ona tak miała, po czym straciła pokarm). Karmienie dziecka było straszne, miałam tyle pokarmu, że gdy tylko zaczynała jeść, mleko tak bardzo tryskało, że zaczynała się krztusić.
Marysia spała po 12-15h w nocy, nie przybierała na wadze, a ja miałam nadmiar pokarmu. Pani doktor kazała mi ściągać mleko i dokarmiać ją butelką, tak też zrobiłam...Bardzo szybko poczuła, że nie dosyć, że nie trzeba się tyle namęczyć, to to mleko nie leci strumieniami jak z cycka i spodobało jej się. Przy przystawianiu do piersi wpadała w taki szał, że nie dało jej się zmusić do jedzenia i kończyło się na butelce. Walczyłam kolejne 2 miesiące, przez ten czas udawało mi się jeszcze ściągać pokarm i na zmianę z mlekiem modyfikowanym jadła z butelki. Pokarm zanikał, zanikał, aż w końcu nie było go wcale...
Nieco inną, ale podobną historię miała Wiolleta, która piszę:
Bardzo poruszyła mnie wypowiedź Ewy:
Również byłam niejednokrotnie pytana, czy karmię piersią i nie bardzo rozumie, dlaczego ludzi widzą dziecko po raz pierwszy i na wejściu pytają o coś takiego. Myślę, że to jest prywatna sprawa matki i nikt nie ma prawa jej oceniać, bo jak pokazują słowa Ewy, nie zawsze mamy na to wpływ.
Z kolei Paulina pisze:
Czasem bywa tak, że nawet gdy kobieta może karmić, nie decyduje się na to, ale jak wynika z słów Pauliny, ma do tego powód, a ludzie nie mają prawa jej oceniać. Rozwala mnie też to, że ktoś ma czelność dyktować kobiecie ile czasu ma karmić. To jest chore! Każda kobieta ma prawo o tym decydować i tak jak pisze jedna z kobiet :
'Karmienie piersią to taka miłość matki do dziecka, która nie mieści się w sercu i wypływa najbliższa droga' - nie rozumiem więc jak można mówić, że kobieta, która przez długi czas karmi dziecko krzywdzi je.
Przykre jest to, że lekarze i personel nie wspierają w tym czasie kobiet. Gdy ja powiedziałam, że nie wiem jak przystawić do piersi, usłyszałam 'to ile Pani ma lat, że tego nie potrafi...'
Straszne jest to, że ludzie nie wspierają, krytykują, dają tylko 'dobre rady'. Nie karmisz - źle, karmisz za długo - źle. Zawsze się do czegoś doczepią, coś nie pasuje, zamiast wspierać dobrym słowem. Może czasem dobrze zastanowić się zanim coś się powie, pomyśleć że może kobieta nie karmi, bo nie może, albo nie chce z konkretnych powodów, karmi długo, bo kocha. Kocha dziecko, kocha tę bliskość. Żadna z nich nie jest gorsza, każda karmi z miłością, czy to pierś, czy butelka. Jak pokazują wypowiedzi dziewczyn, karmienie nie zawsze jest drogą usłaną różami, czasem bywa męczące, bolesne, przykre, czy niemożliwe.
Karmiąc Tomka przez pierwsze kilka dni myślałam, że umrę, tak okropnie bolało, ciągnęło, że momentami płakałam z bólu. Chwilami zastanawiałam się, czy dam radę, później nawał, dzisiaj karmimy się już 3 miesiące, a pokarm w dalszym ciągu nie uregulował się. Każde karmienia, to zalany mlekiem Tomek, ja i czasem wszystko wkoło, mam bardzo dużo pokarmu i bywa to uciążliwe. Muszę chodzić z wkładkami laktacyjnymi, a gdy chociaż na noc chce odciążyć piersi i spać bez stanika, to zdarza się, że 2-3 razy muszę zmieniać koszulkę, bo jest cała mokra.
Niestety, ale nie wygląda to tak kolorowo jak w telewizji, więc nie oceniaj. Zrozum.
Osobiście uważam, że karmienie piersią, to jedna z najpiękniejszych przeżyć związanych z macierzyństwem, mimo tego bólu, przeszkód itd. Jestem wdzięczna, że mogę to robić po raz drugi i oby jak najdłużej.
Na koniec słowa Magdy, które pasują idealnie :
Mogłoby się wydawać, że to czysta przyjemność, rzecz naturalna i każda mama ma taki obowiązek, a gdy któraś tego nie robi jest przecież okropną matką. Mogłoby...
Pierwsze dziecko karmiłam tylko 2 miesiące, pokarm zaczął się produkować w 8 miesiącu ciąży, któregoś dnia pod prysznicem po prostu zaczęło mi lecieć mleko, co było mega szokujące, ale przynajmniej dobry znak, bo nie musiałam obawiać się, że nie będę miała pokarmu.
Początek był straszny, po narodzinach Marysi zabrali ją na jakiś czas, a gdy przywieźli położna powiedziała tylko, proszę przystawić dziecko do piersi i wyszła. Ale, że jak?!
Marysia nie potrafiła złapać sutka, ja nie potrafiłam jej go dać. Ona płakała z głodu, a ja z bezsilności. W końcu jakoś się udało, ale po 3 dniach od porodu przyszedł nawał pokarmu...Piersi robiły się tak twarde, że mogłabym nimi zabić, dobrze, że teściowa uświadomiła mnie, że jeśli nie ściągnę pokarmu, to dostanę zapalenia (ona tak miała, po czym straciła pokarm). Karmienie dziecka było straszne, miałam tyle pokarmu, że gdy tylko zaczynała jeść, mleko tak bardzo tryskało, że zaczynała się krztusić.
Marysia spała po 12-15h w nocy, nie przybierała na wadze, a ja miałam nadmiar pokarmu. Pani doktor kazała mi ściągać mleko i dokarmiać ją butelką, tak też zrobiłam...Bardzo szybko poczuła, że nie dosyć, że nie trzeba się tyle namęczyć, to to mleko nie leci strumieniami jak z cycka i spodobało jej się. Przy przystawianiu do piersi wpadała w taki szał, że nie dało jej się zmusić do jedzenia i kończyło się na butelce. Walczyłam kolejne 2 miesiące, przez ten czas udawało mi się jeszcze ściągać pokarm i na zmianę z mlekiem modyfikowanym jadła z butelki. Pokarm zanikał, zanikał, aż w końcu nie było go wcale...
Nieco inną, ale podobną historię miała Wiolleta, która piszę:
'Kiedy byłam pierwszy raz w ciąży, wiedziałam ze chce karmić piersią. Nie było łatwo i niestety z dwójka pierwszych dzieci nie wyszło. Za to wiem dokładnie dlaczego. Niedoinformowanie lekarzy, położnych, brak wsparcia i pierwsze co to wciskanie butelki żeby dokarmić. Nikt mi nie mówił ze jest ktoś taki jak doradca laktacyjny i ze są alternatywne sposoby dokarmiania niemowląt. Sama strzelałam sobie w kolano dając butelkę bo potem dzieci odrzucały pierś. Kiedy urodziłam córkę to byłam już naprawdę dobrze wyedukowana. Wiedziałam jakich głupot nie słuchać i na co zwracać uwagę. I tym sposobem karmimy się już prawie 2 lata. To najpiękniejsze doświadczenie macierzyństwa według mnie. Mimo ze zdarzały się zapalenia piersi, zastoje. Żałuje ze nie miałam tej obecnej wiedzy kiedy rodziłam synów'.
Bardzo poruszyła mnie wypowiedź Ewy:
'Ja niestety karmiłam tylko 7 tygodni. Dla mnie to byl naprawdę świetny czas. Nie wiem co to znaczy mieć nawał, zapalenie itd. Ból na poczatku był przeokropny to fakt, ale jak dla mnie do przejścia. Niestety pokarm zaczął mi zanikac i mimo walki w końcu nadszedł taki Dzień, w którym nie poleciała już ani kropla. Ile ja się nasluchalam na ten temat. Najgorsi w tym wszystkim są ludzie. 99%odwiedzin zaczynało się od pytania czy karmię piersią. Gdy mówiłam, że mieszanie(końcówka karmienia) nasluchalam się mnóstwa filozofii. Przyszedł taki czas, że wstydzilam się iść kupić mleko, a jak już nie miałam wyjścia to przy kasie naplywaly mi łzy. Obwinialam się strasznie tym, że ktoś może wykarmic swoje dziecko, a ja nie potrafię. Nawet teraz zastanawiałam się czy to napisać, ale tak jak ja szukałam wsparcia i pocieszenia w kogoś słowach tak może i moje komuś pomogą zrozumieć, że tak po prostu bywa. I choć nadal mnie ściska jak sobie pomyśle, że mogło byc inaczej, to wiem, że to najlepsze co mogliśmy dla niej zrobić. Moja córka jak przeszła całkowicie na mm zrobiła się tak pogodna i szczęśliwa, że czasem mnie, aż tym zaskakuje. Wcześniej był ryk, marudzenie, okropne problemy z brzuszkiem. Jak widać nie na wszystko mamy wpływ mimo okropnych chęci'
'5.5 miesiąca córkę i 3 tygodnie syna - co było piekłem.... Cycki miałam PRZEOGROMNE, ból nie z tej ziemi... Ściagałam 1 LITR pokarmu z obu piersi co 3h i tylko do odczucia ulgi... 4 dzieci bym wykarmiła chyba... 2 miesiące brałam tabletki na zanik pokarmu.. Teraz mam przez to okropne rozstępy... Aż strach schudnąć, bo będą dwa naleśniki...' - Magda
Również byłam niejednokrotnie pytana, czy karmię piersią i nie bardzo rozumie, dlaczego ludzi widzą dziecko po raz pierwszy i na wejściu pytają o coś takiego. Myślę, że to jest prywatna sprawa matki i nikt nie ma prawa jej oceniać, bo jak pokazują słowa Ewy, nie zawsze mamy na to wpływ.
Z kolei Paulina pisze:
'Karmiłam ponad 2 lata (będąc juz wysoko w 2 ciąży) Moje dziecko bylo bezsmoczkowe i bezbutelkowe. Na początku super, spala z nami(spi do dzis) więc w nocy cyc na wierzch i moglam karmić na spiocha. Po roku gdy skonczylo mi sie wychowawcze, musialam wracać do pracy. Więc ona do żłobka i tu byl horror. Dziecko bylo tak uzależnione ode mnie ze az szok. Może tez przez to, ze nie mam tutaj rodziny, kogos z kim moglaby zostac na noc czy na parę godzin.. Odstawilam. Byla walka, płacz ponad tydzień. Po Urodzeniu drugiej Karmialm tydzień, sama nie chciałam(chociaz teraz wychowawcze mam 2 lata) ból podczas kamienia pozostal jeszcze z kiedyś. Wszystko ponaciągane, pogryzione. Ogrom mleka, ktore odciagalam. Ale w końcu dalam butelke i juz zostało. Co prawda mam jeszcze troche pokarmu ale nigdy wiecej. Ja wiem,ze to najlepsze co można dac dziecku. Bliskość, więź... A poza tym nacisk niektórych osob z rodziny ze karmie 2 lata, byl ogromny. Przecież ja mialam tam tylko wodę, według nich. Często czulam się jak jakas psychiczna gdy karmiąc ciągle mi gadali, ze karmi sie tylko do pól roku.. Dlugo by pisać.. Szkoda ze kg spadły wszystkie,razem z cyckami. Nienawidzę tego i chyba nigdy nie zaakceptuje..'
Czasem bywa tak, że nawet gdy kobieta może karmić, nie decyduje się na to, ale jak wynika z słów Pauliny, ma do tego powód, a ludzie nie mają prawa jej oceniać. Rozwala mnie też to, że ktoś ma czelność dyktować kobiecie ile czasu ma karmić. To jest chore! Każda kobieta ma prawo o tym decydować i tak jak pisze jedna z kobiet :
'Ja kocham karmic choc przez pierwszy miesiac musialam odciagac i utrzymac laktacje bo Martulka byla bardzo chora 😢 teraz juz karmie ponad 6 miesiecy a planuje nawet 3 lata inne dzieciaczki tez karmilam chic najdluzej 2,5 roku prawie do porodu Matiego'
'Karmienie piersią to taka miłość matki do dziecka, która nie mieści się w sercu i wypływa najbliższa droga' - nie rozumiem więc jak można mówić, że kobieta, która przez długi czas karmi dziecko krzywdzi je.
'Corka, aktualnie lat 2. W szpitalu przy okazji naswietlania uslyszalam, ze glodze wlasne dziecko, ze nie mam pokarmu i musze ja dokarmiac. Nie moglam podac jej butelki, ot blokada psychiczna. Robil to maz. Ja z kazda kropla latalam i smarowalam buzke od srodka. Walczylam z laktatorem, co 2.5h metoda 7-5-3. Z zegarkiem w reku, budzilam sie w nocy. Karmilysmy sie 18.5msca, odstawila sie w 18tc. Przy synu powtorka tylko oznaka byl suchy pampers. Zmadrzalam. Dokarmilam 2x5ml, strzykawka kiedy syn jednoczesnie ssal piers. Aktualnie ma 2 tygodnie i tym razem jest luz. Poczatkowa porazke z corka przyplacilam prawie depresja. Czy warto sie meczyc? Warto. Nie tylko dla korzysci zdrowotnych dwojga stron, ale ja jako matka karmiaca mieszanie corke przez pewien czas moge z czystym sumieniem stwierdzic, ze nic nie zastapi bliskosci jaka matka uzyskuje z dzieckiem podczas karmienia piersia.' - Alicja
Przykre jest to, że lekarze i personel nie wspierają w tym czasie kobiet. Gdy ja powiedziałam, że nie wiem jak przystawić do piersi, usłyszałam 'to ile Pani ma lat, że tego nie potrafi...'
'Ja przez karmienie piersią otarłam się o depresję - zderzyłam się z rzeczywistością, która nijak ma się do obrazków karmionych mam w internecie czy telewizji... Nikt nie powiedział, że początki bolą, że człowiek ma ochotę odgryźć sobie palce z bólu, nikt nie powiedział, że zapalenie może zwalić człowieka z nóg a w moim przypadku było dwa razy i dwa razy antybiotyk, nikt nie powiedział, że jak masz dziecko antybutelkowe to przez 6 miesięcy wyjdziesz z domu tylko na spacer z dzieckiem. Ale teraz gdy laktacja się unormowała( w moim przypadku po 6 miesiącach dopiero poczułam ulgę w klatce piersiowej a mleko w końcu nie produkuje się jak dla siedmioraczków) olałam komentarze babć i cioć że się nie najada blabla, mogę powiedzieć że KP mi sprawia przyjemność ;)' - Marta
Straszne jest to, że ludzie nie wspierają, krytykują, dają tylko 'dobre rady'. Nie karmisz - źle, karmisz za długo - źle. Zawsze się do czegoś doczepią, coś nie pasuje, zamiast wspierać dobrym słowem. Może czasem dobrze zastanowić się zanim coś się powie, pomyśleć że może kobieta nie karmi, bo nie może, albo nie chce z konkretnych powodów, karmi długo, bo kocha. Kocha dziecko, kocha tę bliskość. Żadna z nich nie jest gorsza, każda karmi z miłością, czy to pierś, czy butelka. Jak pokazują wypowiedzi dziewczyn, karmienie nie zawsze jest drogą usłaną różami, czasem bywa męczące, bolesne, przykre, czy niemożliwe.
Karmiąc Tomka przez pierwsze kilka dni myślałam, że umrę, tak okropnie bolało, ciągnęło, że momentami płakałam z bólu. Chwilami zastanawiałam się, czy dam radę, później nawał, dzisiaj karmimy się już 3 miesiące, a pokarm w dalszym ciągu nie uregulował się. Każde karmienia, to zalany mlekiem Tomek, ja i czasem wszystko wkoło, mam bardzo dużo pokarmu i bywa to uciążliwe. Muszę chodzić z wkładkami laktacyjnymi, a gdy chociaż na noc chce odciążyć piersi i spać bez stanika, to zdarza się, że 2-3 razy muszę zmieniać koszulkę, bo jest cała mokra.
Niestety, ale nie wygląda to tak kolorowo jak w telewizji, więc nie oceniaj. Zrozum.
Osobiście uważam, że karmienie piersią, to jedna z najpiękniejszych przeżyć związanych z macierzyństwem, mimo tego bólu, przeszkód itd. Jestem wdzięczna, że mogę to robić po raz drugi i oby jak najdłużej.
Na koniec słowa Magdy, które pasują idealnie :
'Nie ważne jak, nie ważne ile, ważne, że dziecko nie jest głodne. I nie obwiniajcie się o to, że karmicie mlekiem modyfikowanym...miłość jest najważniejsza i pełny brzuszek. '
Chciałabym serdecznie podziękować instamamą,
które zgodziły się na publikacje tych wspaniałych zdjęć :
(kliknij w nazwę, by zobaczyć profil)
oraz za wypowiedzi:
oraz
i
za zdjęcia
Muzyka: Domowe Melodie - Buła (końcówka)
Komentarze
Prześlij komentarz